Powodów do miłości jest wiele. Duży ekran wciąga w świat, w którym nas nie ma. Zabiera tam, gdzie możemy poczuć dreszczyk emocji. Na kilkadziesiąt minut stać się kimś Orange prześwietliła upodobania kinowe Polaków. My ten ciekawy raport podzieliliśmy na cztery odcinki. Będziemy je publikowali, zaczynając od dziś, w kolejnych Magazynach "GL". Dowiecie się, dlaczego sądzimy, że co amerykański film, to amerykański, jakie produkcje uznajemy za najlepsze, a które za najbardziej przereklamowane, do jakich aktorów i aktorek wzdychamy w myślach. Ale zaczynamy od najważniejszego: wyliczenia powodów, dla których Polacy w ogóle chodzą do Możemy być razemCo łączy rodzinny wypad na działkę z wyjściem do kina? Okazja do wspólnego spędzenia wolnego czasu. A właśnie to jest dla Polaków najistotniejsze przy wyborze formy relaksu. Bo przebywanie w grupie to ważny element naszego stylu przypadku chodzenia do kina skład paczki zmienia się wraz z wiekiem. Najpierw są to znajomi, potem przyjaciele, następnie osoby z pracy, a w końcu wszystko koncentruje się na rodzinie. - To opis mojego przypadku - śmieje się Monika Przygrodzka z Zielonej Góry. Jako nastolatka do nieistniejącego już kina Wenus chodziła ze znajomymi z osiedla. W porywach było to nawet kilkanaście osób. Parę lat później zastąpiły je przyjaciółki z liceum: Anka i Agnieszka. Gdy urodziły dzieci i czasu było mniej, Monika chodziła z koleżanką z pracy, która przez te seanse stała się kimś Śmiejemy się, że nić sympatii nawiązała się między nami na filmie "Godziny". Bo obie płakałyśmy w tych samych momentach - wspomina. Teraz z przyjaciółkami wyskakuje rzadko i tylko na kawę. A do kina chodzi już wyłącznie z rodziną: dziećmi Zuzią i Antosiem oraz z mężem Maćkiem. - Mam tak mało czasu, że łapię każdą okazję, by spędzać czas razem z najbliższymi - tłumaczy ten Łączymy przyjemnościFilmy na wielkim ekranie częściej oglądają ludzie młodzi (do 29. roku życia), lepiej wykształceni, mieszkańcy dużych miast oraz uczniowie i studenci. Dla nich kino często jest związane z wychodzeniem "na miasto". Najpierw seans, potem pub lub ten sposób łączą potrzebę oglądania z okazją spędzenia czasu ze znajomymi. Młodsi kinomani chodzą na filmy właśnie ze względu na możliwość tych dwa w jednym są pożądane i modne. To galerie handlowe, które pozwalają pożenić oglądanie filmów z zakupami, podniosły wizerunek kina jako towaru Dajemy szansę miłościNajchętniej chodzimy do kina z partnerką lub partnerem, bo to niezmiennie i od lat chętnie wybierane miejsce na randkę. Szczególnie idealne na pierwsze spotkanie, bo jesteśmy sami, ale jednak w tłumie. Ciemna sala z jednej strony zapewnia wtedy poczucie intymności, a z drugiej eliminuje niezręczną ciszę, która mogłaby zapaść. Poza tym wspólne oglądanie jest też niezłym barometrem, czy ktoś do siebie Jest nawet taka teoria naukowa, że jeśli w tych samych momentach filmu razem śmiejemy się albo płaczemy, to może coś z tego będzie - opowiada Monika Kowalska, dyrektorka kina Helios w Askanie w dziwnego, że randki w kinie lubi aż 56 proc. badanych Polaków! - Widać to szczególnie w walentynki. Wtedy jesteśmy oblegani po brzegi - dodaje Kowalska. - Pary przychodzą nie tyle na film, co w ramach rytualnego zwyczaju, bo wykupują bilety nawet na horrory czy bajki dla Zapewniamy sobie odprężenieBadani Polacy jako główny powód chodzenia do kina podają chęć relaksu. Dotyczy to zwłaszcza kobiet. To głównie one w trakcie seansu pragną odpocząć od domowych obowiązków, dzieci i męża. - Bo do kina chodzi się teraz tak, jak na zakupy: żeby poprawić sobie nastrój - stwierdza w raporcie Tomasz Raczek, znany krytyk traktujemy jako odskocznię od codziennego życia. Siadając w fotelu, "wchodzimy" w tunel czasoprzestrzenny. Miejsce poza mocą działania czasami szarej rzeczywistości. Przenosimy się tam, gdzie nas nie ma, gdzie czujemy się zupełnie inaczej i możemy być zupełnie kimś Świadczy o naszym statusieIm komuś lepiej się powodzi, tym chętniej chodzi do kina. Szczególnie wizyty w multipleksach to potwierdzenie, że sobie radzimy w życiu. Bo stać nas i na bilety, i na popcorn, który jest bardzo pożądanym składnikiem takiej mamy pieniądze, duży ekran zawsze wygra z telewizją także i z innego powodu. Lepiej pokazuje efekty specjalne, a 39 proc. badanych Polaków to właśnie dla nich chodzi do Pozwala poczuć dreszczykDla młodszych kino to głównie sposób na relaks i dobra, grupowa zabawa. Mężczyźni między 20. a 30. rokiem życia traktują kino jako dostarczyciela silnych wrażeń. Ale już starsi widzowie poszukują w filmie emocji przeróżnego rodzaju. Radość, wzruszenie, strach, adrenalina... Gdzie indziej, jak nie w filmie, odnajdziemy to wszystko w pakiecie?Źródło: Raport Orange "Preferencje kinowe Polaków".Czytaj e-wydanie »
Wyszukiwarka, wyniki wyszukiwania frazy: kochamy się a nie możemy być razem - cytaty. Søren Kierkegaard Cytat 18 listopada 2009 roku, godz. 21:27 3,3°C
W Miesiącu Dumy LGBT+ słowa urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy o osobach nieheteronormatywnych były elementem kampanii wyborczej w 2020 r. Dwa lata po tamtych wydarzeniach, gdy wykluczenie, straszenie i prowokowanie do nienawiści stały się popularnym narzędziem w walce politycznej, bohaterowie i bohaterki tych rozmów dumnie mówią: jesteśmy. Cyklem rozmów #OdkrywamySię przypominamy, że podstawową i niezaprzeczalną wartością są transparentne, równe, ludzkie prawa. Cykl powstaje we współpracy ze Stowarzyszeniem Miłość Nie Wyklucza*, działającym na rzecz osób LGBT+. Stowarzyszenie można wspierać poprzez dowolnej wysokości wpłaty. Spotykamy się w centrum Warszawy. Dawid Dudko: Rok temu Sylwia Chutnik inaugurowała ten cykl słowami: "Jesteśmy tu po to, by przewietrzyć Polskę". Jak idzie to wietrzenie? Marta Warchoł: Powolutku. Jest wiele wspaniałych osób, które chcą wietrzyć nasz kraj, sprawiać, że będzie nam się żyło lepiej, bardziej otwarcie i tolerancyjnie. Ale ciągle mało mamy działań legislacyjnych w tej kwestii. Musimy radzić sobie same i sami. Oddolnie? MW: Oddolnie prawa nie zmienimy. Możemy jedynie okazywać wsparcie i coraz więcej akceptacji. Myślę, że wiele osób w ostatnich latach się zreflektowało, że trzeba głośno wyrażać poparcie dla społeczności LGBT+. Iwona Widomska: Każde takie małe gesty wsparcia cieszą ludzi. I dają nadzieję. W obecnej rzeczywistości, tak bardzo nakręcanej politycznie kalkulowaną homofobią, nawet te małe gesty wsparcia dla niektórych okazują się ryzykiem. MW: Niestety w dzisiejszych czasach publiczne opowiedzenie się za podstawowymi wartościami oznacza ryzyko. Podziwiam ludzi, którzy całe swoje życie poświęcają słusznej sprawie, tak jak robią to aktywiści. Są gotowi ponosić konsekwencje, ale to ich nie zatrzymuje. IW: Jak na XXI w. wciąż jest za dużo osób, które boją się zabrać głos, w obawie chociażby przed utratą pracy albo oceną współpracowników, rodziny czy znajomych. Wolą unikać trudnych tematów. Staram się dbać o parytety w tym cyklu, ale to trudne. Wciąż niewiele jest publicznie wyoutowanych lesbijek, nadal mniej niż gejów. Dlaczego? MW: Nie robiłam dokładnych statystyk, ale to prawda. Nie wiem, z czego to wynika, czy kobiety bardziej boją się oceny? Czy może po prostu są mniej widoczne. IW: Uważam, że właśnie z tego to wynika – mamy wpojony strach przed społeczną oceną. Jak się okazuje, sama długo żyłam w szafie. Siedziałam cicho i udawałam, że jestem "jak wszyscy". Kiedyś o tym, że jestem w związku z dziewczyną, wiedzieli najbliżsi znajomi i mama. Dookoła ludzie rozmawiali o związkach i czasem padało pytanie: a ty masz kogoś? Lawirowałam, by tylko nie zapytali, jak ten "ktoś" ma na imię. Strasznie się bałam, że przestanę funkcjonować jako Iwona, a stanę się "tą lesbijką". Czyli wciąż patriarchat. IW: Zdecydowanie tak. Foto: Materiały prasowe Marta Warchoł i Iwona Widomska (z prywatnego archiwum rozmówczyń) "Nikt nie interesował się naszym prywatnym życiem, a zostałyśmy viralem" W mediach pracuje dużo lesbijek? IW: Chyba nie przygotowałyśmy się z liczb [śmiech]. Myśląc tak na szybko – znamy kilka, które nie są wyoutowane publicznie, ale w środowisku czy miejscu pracy funkcjonują normalnie i się nie ukrywają. MW: Na pewno mniej niż gejów, przynajmniej z tego, co wiemy. Nie każdy czuje potrzebę publicznego coming outu, nie każdy też zdaje sobie sprawę, że ktoś inny może tego potrzebować. My też się nad tym nie zastanawiałyśmy. I podczas zeszłorocznego Miesiąca Dumy spontanicznie wstawiłyście do mediów społecznościowych wspólne zdjęcie, z którego jasno wynikało, że jesteście parą. MW: Nie miałyśmy wówczas świadomości, że dokonujemy publicznego coming outu. Nikt wcześniej nie interesował się naszym prywatnym życiem, a zostałyśmy viralem. Zdziwiło nas, że zostało to ubrane w tak spektakularne nagłówki. Wszyscy zainteresowani – i ludzie, z którymi pracujemy i nasi znajomi – od dawna wiedzieli, że jesteśmy parą. A tu taka niespodzianka! IW: To było zdjęcie jedno z wielu, choć może na żadnym wcześniej się nie całowałyśmy. Co było później? MW: Emocjonalny rollercoaster: teraz nasze życie się zmieni; albo nie, nic się nie zmieni; fajnie; ale czy na pewno? Najpierw to było trochę zabawne, potem lekko przytłaczające. Zakrawało to o histerię. Jednego dnia byłyśmy nikomu nieznane, a po 12 godzinach pisały o nas wszystkie najpopularniejsze portale w kraju. W dalszej perspektywie nic się nie zmieniło, poza tym, że dziś możemy iść przez życie z jeszcze bardziej podniesionym czołem. IW: Tak, byłam autorką tej histerii pod tytułem "kim ja jestem, żeby wszyscy nagle tak o mnie pisali?". Gratulacje i podziękowania? MW: Jedni pisali, że marzą, że też kiedyś będą mogli pokazać się ze swoją drugą połówką, inni, że ich druga połówka nie chce wychodzić z szafy. Było też parę przykrych wiadomości: "Nigdy w życiu nie będzie nas stać na taką odwagę, zawsze będziemy żyć w strachu i ukryciu…". W naszym przypadku łatwo być odważnymi. Bo pracujecie w mediach i nie jest to szczująca na mniejszości TVP? MW: Wiemy, w jakiej firmie pracujemy, w TVN-ie nikt nie ocenia nas za orientację, wszyscy od dawna o nas wiedzą, możemy być sobą. Dobrze żyć ze świadomością, że idę do pracy, gdzie nikogo i niczego nie muszę się obawiać, żadnych spojrzeń i obgadywania za plecami z powodu swojej orientacji. Dalszy ciąg tekstu pod wideo. Iwona, czy twoi bliscy byli częścią tej histerii? Dzwonili, przejęci nagłówkami? IW: Kuzynki i kuzyni pytali, dlaczego im nie powiedziałam, zapewniali, że zawsze mogę na nich liczyć i nie mam, się czego obawiać. Praktycznie cała rodzina mojej mamy zaczęła gremialnie mnie wspierać, powtarzali: bądź szczęśliwa, kochamy cię. A nie są to osoby z dużego miasta, ja sama jestem z Kielc, a oni z mniejszej miejscowości. Bałaś się odrzucenia? IW: Chyba wspomnianej oceny. Tak naprawdę kamieniem milowym było poznanie Martusi. Razem przebiłyśmy te nasze bańki i otworzyłyśmy się na świat. Tak po prostu jest łatwiej, człowiek nie musi się denerwować, czy padnie pytanie: a kiedy ślub i dziecko? Bo te pytania, a co za tym idzie coming outy, to codzienność. IW: Gdy jesteśmy w restauracji, zamawiamy, to kelner albo kelnerka bywa, że pytają: a dla koleżanki co? Automatycznie uznają, że jesteśmy koleżankami lub, jeśli trzymamy się za ręce, przyjaciółkami. Nie można mówić, że to nietolerancja, ale dlaczego ludzie nie biorą pod uwagę, że możemy być razem? MW: Dlatego ja, gdy tylko nadarza się okazja, przemycam stwierdzenie "moja dziewczyna". Skoro żyjemy w najbardziej homofobicznym kraju Unii Europejskiej, to tym bardziej trzeba być dumnym z tego, że się wyszło z tej szafy, brać dziewczynę za rękę i mówić w restauracji: nie, to nie jest moja koleżanka, jesteśmy parą. Wypada ludzi oswajać, niech wiedzą, że lesbijki są obok nich. Foto: Materiały prasowe Marta Warchoł i Iwona Widomska (z prywatnego archiwum rozmówczyń) "Od roku nie mam kontaktu z własnym ojcem" Iwona, wspomniałaś, że wiedziała o tobie tylko mama i najbliżsi znajomi. W jakim wieku odbyłaś pierwszą rozmowę na ten temat? IW: Z mamą od zawsze mam dobre relacje, ale nigdy nie padły słowa: mamo, jestem lesbijką. Po prostu, mieszkając już w Warszawie, przyjechałam i powiedziałam, że jestem z dziewczyną. Mama tego nie skomentowała, zapytała tylko, czy jest fajna. Miałam 22 lata. Z dzisiejszej perspektywy późno. IW: Mieszkając w Kielcach, chyba nigdy o tym nie myślałam. Bo w twoim życiu byli mężczyźni? IW: Nie wiem, czy chciałabym o tym mówić... MW: Misiu, to nic złego powiedzieć, że się miało chłopaka! Ja też miałam chłopaków w gimnazjum, wyrwałam nawet największego bad boya! Co prawda strasznie nie lubiłam się z nim całować ani chodzić za rękę, ale myślałam, że to już tak jest, że wszyscy tak mają. "Bravo" tak dobrze nie zgłębiło wtedy tego tematu, ani tym bardziej kwestii orientacji seksualnej [śmiech]. IW: Na pewno wszyscy byliśmy wrzuceni w ramy "chłopak dziewczyna normalna rodzina". Nie było przestrzeni, żeby się nad sobą zastanowić. Jako nastolatka nie poznałam żadnej lesbijki czy osoby biseksualnej, żebym mogła pomyśleć, że może mnie to też dotyczy. Wiedziałam tylko, że w związkach z mężczyznami nie potrafię się odnaleźć. Marta, a u ciebie w domu padło pytanie "co ludzie powiedzą"? MW: Absolutnie nie. Mama po prostu w pewnym momencie mnie przycisnęła i stwierdziłam, że dłużej nie ciągnę tej ściemy. Wcześniej wykręcałam się "skupianiem na życiu studenckim i nauce". Mama powiedziała, że przecież mnie nie przechrzci, więc powiedziałam jej prawdę. Potrzebowała kilku dni czy tygodni na oswojenie się z tą myślą. Dziś to, że przychodzę z Iwonką na obiady do babci, jest oczywiste. Większość gejów największy problem z coming outem ma przed ojcami. MW: Ja o życiu uczuciowym ze swoim ojcem nigdy nie rozmawiałam. Mama mu przekazała, że Marta jednak nie przyprowadzi męża, bo jest lesbijką. Tata chyba przyjął to na luziku — jestem z dziewczyną, to jestem z dziewczyną. Nigdy w życiu od nikogo z rodziny nie usłyszałam: szkoda, że nie wyjdziesz za mąż. Babcia tylko kilka razy wspomniała o wnukach, ale moja siostra, która wiedziała o mnie jako pierwsza, na szczęście załatwiła sprawę — ma dwójkę dzieci. IW: Po tym, jak nasz coming out przeszedł przez całą Polskę, od roku nie mam kontaktu z własnym ojcem. Próbowałam, ale po drugiej stronie nie ma woli do rozmowy. Większym problemem niż fakt, że jesteś lesbijką okazało się dla niego to, że jesteś publicznie wyoutowaną lesbijką? IW: Chyba tak, chociaż ciężko powiedzieć, bo finalnie się tego nie dowiedziałam. Przypuszczam, że problemem dla taty było to, że jego wszyscy koledzy dowiedzieli się, że ma córkę lesbijkę. Foto: Materiały prasowe Iwona Widomska i Marta Warchoł (z prywatnego archiwum rozmówczyń) "Nie widzę powodu, dla którego z Iwoną nie tworzymy tradycyjnej polskiej rodziny" Obóz dzisiejszej władzy nie pomaga. MW: Politycy zdecydowanie nie ułatwiają. Bywa nawet, że potrafią swoimi słowami krzywdzić, zwłaszcza osoby, które mają najtrudniejszą sytuację, żyją w małych społecznościach, bez niezależności finansowej. Podcina się im skrzydła. My wiemy, że politycy mówią coś tylko ze względu na słupki poparcia. Nie biorę do siebie tego, że jestem "ideologią" i że "zagrażam tradycyjnej, polskiej rodzinie". Nie widzę powodu, dla którego my z Iwoną nie tworzymy tradycyjnej polskiej rodziny. Mamy coniedzielne obiady, obchodzimy razem święta i na pewno nikomu nie zagrażamy. IW: A z drugiej strony odmienianie słowa "ideologia" przez wszystkie możliwe przypadki doprowadza do szału. Nie jesteśmy ideologią, jesteśmy żywymi istotami, które czują, myślą, mają prawa do miłości takie same jak każdy inny człowiek. Płacimy takie same podatki i powinniśmy być równo traktowani. Mówienie, że próbujemy coś komuś narzucić jest bardzo krzywdzące. I daje przyzwolenie ludziom do złego traktowania innych. Doświadczacie homofobii? MW: Czytam w komentarzach "rzygać się chce", "powinnyście się leczyć". Ale jak mam na coś takiego odpowiedzieć? Z kimś takim jesteśmy odlegli o lata świetlne. IW: Albo komentarz "ale po co tak publicznie?". Przede wszystkim nie chcesz, nie patrz. Poza tym, gdy wchodzę na profil takiej osoby, co widzę? Zdjęcie całującej się pary w sukni ślubnej i garniturze. Czym się różnimy od nich? Oprócz tego, że nie mamy ślubu i może nigdy nie będziemy mieć do niego prawa w tym kraju. Niektórzy ludzie chyba nie rozumieją, że nic od nich nie chcemy. Gdy oni wrzucają sobie wspólne zdjęcie na walentynki, my pokazujemy się razem np. z okazji Miesiąca Dumy. Tylko pod ich zdjęciem nie pojawi się słowo "fuj". MW: Czasami kasuję te komentarze, bo boję, się, że wielu nastolatków może to przeczytać. Myślicie, że osoby LGBT+ znów staną się przedwyborczym straszakiem? Po aferze e-mailowej, która dobitnie pokazała poziom tej manipulacji? IW: Mam nadzieję, że dzieje się na tyle w naszym kraju, że nie wezmą sobie znowu straszenia LGBT+ na sztandary. MW: Ile można grać w te same karty? Społeczeństwo się zmienia, liberalizuje, osoby, które przy poprzedniej kampanii nie mogły głosować, dziś mają już prawa wyborcze. Foto: Materiały prasowe Iwona Widomska i Marta Warchoł (z prywatnego archiwum rozmówczyń) "Nie ma takich pieniędzy, które przekonałyby mnie do pracy na Woronicza" Przed wyborami był temat straszenia LGBT+, a w czasie szczytu pandemii lex TVN. MW: Nie wiem, co ta ustawa miała przynieść, grunt, że została zawetowana. Wiele osób w kraju pokazało, że naprawdę im zależy na dostępie do rzetelnych, niezależnych mediów i wolności słowa. Z jednej strony widzieliśmy, do czego politycy mogą dążyć, z drugiej mogło się to im odbić bardzo wyraźną czkawką. Ludzie powiedzieli bardzo wyraźne "nie". Zjednoczonej Prawicy wydawało się, że to przejdzie bez echa? MW: O to już trzeba pytać w partii. Pytam was jako przedstawicielki mediów i pracowniczki firmy, której to dotyczy. MW: Myślę, że wiedzieli, co spowoduje lex TVN, że poruszy ulice. Nasze społeczeństwo nie unika protestów, odnosi się do ważnych rzeczy. Ludzie wybierają protest nad swój prywatny komfort. Finalnie wypadliśmy słabo jako kraj na arenie międzynarodowej. Oglądacie TVP? IW: Wstyd się przyznać, ale nie oglądamy niczego innego niż TVN24, znamy całą ramówkę, kto o której będzie gościem, wszystkie reklamy, zapowiedzi… Telewizja kręci się wokół naszej pracy. MW: Prawda jest taka, że wracamy z pracy i włączamy TVN24, nie chcemy na drugi dzień dowiadywać się, że o poleciała najważniejsza setka tego dnia, a my ją przegapiłyśmy. Staramy się być na bieżąco, choć w ostatnim czasie trochę sobie pofolgowałyśmy, bo jestem dużą fanką tenisa i katowałam Iwonkę Roland-Garros. Ale TVP też w TVN-ie gości. I na odwrót. Więc wiecie, co się tam dzieje. MW: Mamy ogólną wiedzę na temat tego, co dzieje się w TVP. Ale pracujemy w mediach, które starają się stawać po stronie słabszego. A to, że nadawca rządowy tego nie robi? Cóż, nie mamy na to wpływu. A osoby LGBT+, które tam pracują? IW: No właśnie nie znamy takich osób! I nie śledzimy, kto tam przychodzi. MW: Są to indywidualne wybory tych ludzi. Niech osoby LGBT+ rozstrzygną same, według własnego sumienia, czy wypada pracować w TVP. Poszłybyście do pracy na Woronicza? MW: Nie ma takich pieniędzy, które przekonałyby mnie, żebym poszła dziś do pracy na Woronicza. Ale też oni się nie palą, żeby mnie zatrudniać. Dobrze mi na Wiertniczej i wszystko wskazuje, że zostanę tam do emerytury. IW: Moim marzeniem zawsze była praca w TVN-ie. Udało się i chcę, by tak zostało. Foto: Materiały prasowe Marta Warchoł i Iwona Widomska (z prywatnego archiwum rozmówczyń) "Spotkanie w TVN-ie przyniosło cudowną miłość" Tam się poznałyście. Powiedzcie, jak dokładnie wyglądało to pierwsze spotkanie. MW: Ja mam akurat pamięć do takich historii i szczegółów! IW: No właśnie, uważaj Dawid, bo zostanie opisana każda minuta! MW: Luty 2014, Majdan i Igrzyska. Byłam na stażu w "Faktach", przyszłam do studia i zobaczyłam główkę Iwonki wystającą znad komputera, te jej świecące oczy, te blond włosy… Od razu stwierdziłam, że chcę ją bliżej poznać. Iwonka zaczęła wymyślać, że musi robić jedzenie dla siebie, bo jest na diecie, więc będzie też mi przynosiła. Chociaż zaraz zaprzeczy, że wcale mnie nie podrywała… IW: Bo ja naprawdę byłam na diecie! A dla samej siebie nie opłacało się gotować. I jeść tych gotowanych buraków. MW: Od razu spodobało mi się jej ciepło i ta opiekuńczość, która od niej biła. I tak się zaczęła ta nasza już ośmioletnia historia. To teraz słucham, Iwona, jak to wyglądało z twojej perspektywy. IW: Gdy ją zobaczyłam, bardzo mnie zaintrygowała. Od razu zaczęło się zastanawianie z moimi przyjaciółkami: lesbijka czy nie? Co prawda Marta dawała sygnały, ale różnie z nimi bywa. Jest zadziorna, charakterna i taka wesoła! Nawet w pracy, gdzie jest tyle roboty, że ciężko być przez 12 godzin uśmiechniętą. To wszystko przyniosło cudowną miłość. Da się pogodzić związek i wspólną pracę? IW: W tym szaleństwie jest metoda. MW: Dobrze nam to wychodzi. Mamy tak specyficzną pracę, że nie wyobrażam sobie być z osobą spoza branży. Jak jej wytłumaczę, że setka zeszła późno, a klip był zepsuty? Ludzie nie rozumieją, dlaczego spędziłam w pracy sześć godzin, z czego powstały trzy minuty. Ale też nie pracujemy w jednej redakcji, więc nie siedzimy ze sobą non stop. Foto: Materiały prasowe Iwona Widomska i Marta Warchoł Iwona (z prywatnego archiwum rozmówczyń) Chciałybyście wziąć ślub? Pierścionek, zaręczynowy, jak sugeruje najnowsze zdjęcie w mediach społecznościowych, właśnie go zwiastuje? MW: Oświadczyny były dla mnie pięknym i magicznym przeżyciem, ale też sporą niespodzianką! Pierścionek od Iwonki, który od teraz noszę na palcu, to dla mnie wspaniałe i romantyczne potwierdzenie tego co nas łączy, co budowałyśmy razem przez ostatnie osiem lat. Na pewno chciałybyśmy wziąć ślub... Podziwiam pary, które decydują się na ślub za granicą, co jest bardzo czasochłonne i wymaga dużo determinacji. Hetero Polacy nie muszą o tym myśleć, bo idą do kościoła lub urzędu i załatwione. A my, po wzięciu ślubu za granicą, wróciłybyśmy do Polski jako para, nie małżeństwo. Gdyby jedna z nas wyszła z mieszkania, druga nie musiałaby przechodzić przez żadną papierologię. Oświadczając się, chciałam dać wyraz swojej miłości i przywiązania do Marty. Ciężko było utrzymać w tajemnicy co szykuję, ale najważniejsze, że się udało. Nigdy nie byłam tak zdenerwowana. Nie wykluczamy przygotowania ceremonii na kształt wesela, ale ślub bez mocy prawnej nas nie interesuje. Skoro wiem już, co was łączy, to pora ustalić, co dzieli. O co się kłócicie? MW: Ja mniej sprzątam, więcej brudzę. Ty jesteś pedantką. A ja mogę fuszerę odstawić i jestem zadowolona. IW: Marta obrała sobie niezłą technikę, bo niewiele robi w domu, ale gdy już coś zrobi, to jest "odtrąbywany" sukces: zobacz, zdjęłam pranie z suszarki! Ale o taką kość niezgody ciężko. Wolę posprzątać sama, bo przecież nikt nie zrobi tego lepiej niż ja. Przyjaźń w związku jest ważna? IW: Najważniejsza! Myślę, że osoba, z którą jesteśmy, to ktoś więcej niż przyjaciel. To bezwzględna miłość, na dobre i na złe. Nie wyobrażam sobie życia bez Martusi. Kto by mi dawał złote rady? MW: Czuję, że mogę ci wszystko powiedzieć, jesteś pierwszą osobą, do której dzwonię z jakimkolwiek problemem. Wiem, że zawsze uzyskam mega wsparcie i razem rozwiążemy sprawę. Iwonka jest moim totalnym uzupełnieniem, spędzamy ze sobą większość czasu. Jedyna aktywność, jaką uprawiam bez niej to tenis. Jakiej Polski sobie życzycie? MW: Chciałabym, byśmy żyli w takiej mocnej wspólnocie, byśmy byli tak mocno zbratani, jak wtedy, gdy gra reprezentacja Polski i nikt nie ma problemu z tym, kto skąd jest, jakiej jest orientacji i co robi na co dzień. Chciałabym, żeby Polska była otwarta, praworządna, akceptująca, żeby ludzie z poczucia strachu nie musieli wyjeżdżać z tego kraju. Żeby nikt nie zastanawiał się, czy po wyjściu z domu ktoś mu spuścić lanie. Nie będziemy nigdzie indziej szukać szczęścia! IW: Moja przyjaciółka, która mieszkała w małej wsi, opowiadała mi, że ponad 20 lat temu, gdy odbywała się kampania z gejami i lesbijkami, pomyślała: "czyli ja też mam szansę być w związku, marzenie może się spełnić!". Żadna osoba hetero nie myśli o związku z drugą osobą w kategoriach marzenia. Chciałabym, żeby bycie z drugą osobą nie musiało być tylko marzeniem. *** *Miłość Nie Wyklucza: — Od ponad 10 lat pracujemy, aby pary tej samej płci mogły wziąć ślub i bezpiecznie żyć w Polsce. Od polityków, prawicowych mediów i hierarchów Kościoła wciąż słyszymy, że nie możemy kochać, a nasze rodziny nie zasługują na równe traktowanie. Nie chcemy się chować i wyjeżdżać z Polski, dlatego: pomagamy zrozumieć — nasze książki, filmy i plakaty edukacyjne trafiają tam, gdzie wcześniej były tylko uprzedzenia. Budujemy społeczność — organizujemy spotkania i pomagamy lokalnym grupom LGBT+ w całej Polsce. Zmieniamy prawo — przygotowujemy projekty ustaw, naciskamy na polityków i pracujemy z samorządowcami. Warszawska Deklaracja LGBT+, akcja billboardowa "Kochajcie mnie, mamo i tato", ustawa o równości małżeńskiej i niezniszczalna tęcza na placu Zbawiciela to tylko niektóre z naszych działań.Miłość wszystko pokona. Jeśli bardzo chcecie, znajdziecie sposób, żeby być razem. Niestety, to nie zawsze jest prawda. Zdarza się, że mimo wielkiego uczucia, z jakiegoś zupełnie niezależnego powodu, dwie osoby naprawdę nie mogą być razem. Niania-Ania - a myśleliście o pomieszkaniu jakiś czas jeszcze w akademiku? piszesz że na razie tak mieszkasz, a ja wiem z własnego doświadczenia, że się da na "lewo" jeszcze zostać w akademiku, tylko trzeba pogadać z kierownikiem i znaleźć osobę, na którą zamieszkasz... Przynajmniej u nas tak się dało pomieszkać na czyjąś kartę, nawet 2-3 lata po obronie. Nie wiem na jakich zasadach działają inne akademiki, ale na pewno w całej Polsce podobnie - mieszkasz i masz kartę mieszkańca ze zdjęciem. A jak mieszkasz już parę lat, to na pewno stosunki z kierownikiem i portierami sa na tyle bliskie, że nie bedzie problemu z zostaniem w swoim pokoju jeszcze jakiś czas. Pomyśl, jakies wyjście (tymczasowe) jest. Powodzenia! Odpowiedz No to i ja coś od siebie dodam. My też nie mieiśmy najłatwiejszego startu. Kiedy zaczynalismy wspólne życie(chodzi mi o slub) ja byłam już w ciąży. Nie miliśmy wesela a jedynie skromny obiad dla 20 osób w restauracjii. I wiesz co? było wspaniale!! Nie pochodzimy z bogatych rodzin i do wszystkiego musieliśmy dojść sami. Raz on nie miał pracy, potem nie miałąm jej ja. Wynajmowaliśmy w miarę tanie, małe mieszkania. Pomagali namm w tym znajomi. Wiesz znajomy znajomego i tak dalej. Urodziło sie dziecko. Przeprowadzka średnio co pół roku. Nie było słodko. Wieczny brak funduszy na podstawowe rzeczy, frustracja, bezsilnośc i złość. Mąż dorabiał gdzie mógł, ale wszystko to było mało. Mąż 2 razy zmianiał pracę. Za każdym razem na ciut lepszą. Potem kiedy córka miałą 2,5 roku ja poszłam do pracy. Nie trafiłam na dobrych ludzi, mam po nich koszmarne lęki jesli chodzi o pracę, ale dzięki temu zdązyliśmy wziąc kredyt mieszkaniowy. Wzieliśmy go w ostatniej chwili i jakby za wszelką cenę. Mieliśmy dośc przeprowadzek. Od ponad pół roku mamy własne M3. Obecnie pracuję Od dwóch miesięcy. Mam nadzieję że uda mi sie utrzymać ta pracę. Jest lepiej. Z czasem wiele rzeczy ułozyło sie na właściwych miejscach. Po cichu liczę że z półtora roku postaramy się o drugie dziecko. Grunt to nie omotać sie własnym strachem, tyle że to trudne zadanie. POwodzenia i pozdrawiam Odpowiedz kiedys moze nie wypadało,ale teraz słysze tu i ówdzie że coraz więcej młodych par decyduje się na ślub zrzutkowy,a goście cieszą się że mogą pomóc młodej parze na nowej drodze zycia :) Odpowiedz Wypada, wypada! Nie ma w tym nic zdrożnego. My mieliśmy, jak wiesz, zrzutkowe wesele i było naprawdę bardzo miło. Wszyscy mówili, że było super! Nasi goście naprawdę się cieszyli, że mogli nam dać coś z siebie. Odpowiedz juz mieliśmy taki pomysł - na ślub zrzutkowy :D no ale chyba nie wypada lol Odpowiedz Kup róż do policzków, będzie taniej i piekniej się poczujesz. A piekna inaczej spojrzysz na świat Juz wpraszam się na slub. Grunt to być optymistą, tak myślę. Powiem Ci tylkojeszcze coś - my nie raz bylismy w takiej sytuacji że wydawało mi się - nia ma odwrotu (chodzi mi tu o finanse), że nam braknie, że nie zapłacimy itd. I ZAWSZE zdrarzało się coś co pozwalało wybrnąć z sytuacji - a to jakaś robota zlecona, a to coś. I tak samo z weselam - macie trochę czasu, a nóż/widelec wydarzy się coś co da jakąś mozliwość? albo wpadniecie na genialny pomysł. Zycie pisze czasem takie scenariusze o jakich nam się nie sniło. Nie przejmuj się komórą. Odpowiedz Katarinka77 mówisz różu To musze przemyśleć czy ściany pomalować czy róż do buzi wystarczy lol :P ale biorąc z Ciebie przykład kupię do twarzy - bo tańszy lol A poważnie mówiąc oszczędzamy ile się da i na ile nam pozwolą .. np. złodzieje.. bo dziś skardziono mi komórkę i już dociera do mnie że będzie dobrze... zapraszam na nasz ślub :D prawdopodobnie 15. 07. 06 kościół -jeszcze nie znany pozdrawiam --- bezkomórkowiec lol lol lol Odpowiedz Aniu, bardzo chciałabym Cię pocieszyć. Nie martw się, na pewno się ułozy, może powoli ale na pewno. Zarówno wesele jak i maluteńkie przyjątko może być niesamowitym przeżyciem. To zależy od Was i Waszych najbliższych. Sam ślub jest najpiekniejszy. Ja zawsze myslałam ślub - ślubem ale dopiero wesele to będzie to!! Rzeczywiście to było to - ale gdyby go nie było nic by się nie stało, bo to właśnie sama uroczystość zaślubin okazała się zapierająca dech w piersiach. Co do kasy i utrzymania - nam też jest ciężko, mamy straszne problemy finansowe, nie możemy na nikogo liczyć. Ale powoli wychodzimy z długów i mam nadzieję że jakoś to się ułoży. Bardzo ważne jest dobre gospodarowanie kasą, pluję sobie teraz w brodę ile pieniędzy wydalismy bez sensu, bez przemyślenia. Ale tego na pewno się nauczysz. Życzę Ci powodzenia, dodaj trochę różu do swojej wizji.... nie wiem czy Cię pocieszyłam bo w sumie więcej napisałam o sobie.......ale rozumiem Cię. Bedzie dobrze. Musi być. Odpowiedz Oczywiście że i ja jako dziecko i podlotek lol bardzo chciałam miec piękny ślub i cudowne wesele :D chyba każda dziewczynka o tym marzy :P Ale zycie to nie marzena i wybieram większe dobro i większe szczęście - bycie z kimś mi najdroższym. Eh... a teraz mój miły przebąkuje coś o wyjeździe na pół roku za granicę by trochę zarobić - chyba jestem kapryśna kobietą - ale to też mi nie pasi :x - pół roku go nie wiedzieć :o juz trupem się czuję może nie wypali...... pozdrawiam :D Odpowiedz Uważam, że najeważniejsze jest to czego wy chcecie i jeśli wesele jest dla was nie ważne to nie musi go być :). Ja zawsze marzyłam o pieknym ślubie i weselu i tak miałam, a wy nie chcecie i też powinno tak być jak sobie wymyślicie :) Jestem z wami !!! Odpowiedz Ja zawsze chciałam mieć wyprawione tak sobie wymarzyłam jako mała dziewczynka i tak koszty i tak się jak Ty nie czujesz takiej potrzeby to Twoja wersja też będzie to Twój najpiękniejszy zawsze wazna jest są DWOJE się kochają i oboje tego chcą to musi być super. pozdrawiam lol Odpowiedz oooooo zegar jest na forum nie przestawiony :D u mnie jest po 22 a tu jeszcze 21... - wolę by była baybusowa pora lol Odpowiedz Marusia7 wiem że to niezapomniane przeżycie :D ale my nie rozważamy ewentualności wesele czy wczasy/podróż poślubna. U nas zaoszczędzone pieniążki poszły by na zapłacenie za mieszkanie i na inne bierzące wydatki. Więc jednak wolę miec za co żyć niż postawić się a się zastawić lol - bo te Polskie przysłowie by u nas się spełniło lol Może tak jak mówisz gdybyśmy zaczekali te 5 lat jak Wy to byśmy uzbierali - nawet na pewno i na wielkie wspaniałe weselicho lol ale wole bez wesela już niedługo co rano budzić się obok ukochanej osoby niż mieć wesele, ale czekać na te poranki kilka lat.... ja tak wolę :D i aurat weselem - a raczej jego brakiem wogóle się nie przejmuję nie ma to dla mnie większego znaczenia :D a teraz idę się myć i spać bo jutro o pobódka papa Odpowiedz Aniu niewiem czy to taki dobry pobraliśmy się po 5 latach bycia ze mówili "NIE RÓBCIE WESELA A ZA TO SOBIE GDZIEŚ WYJEDZIECIE".Ale sobie zaoszczędziliśmy i wyprawiliśmy wogóle nie jest takie przeżycie,że tego nie da się przeliczyć na nam też nikt nie to sobie Życzę powodzenia. Odpowiedz Pusiatkowa u nas chyba będzie podobnie z tymi 500 złotymi :D, niestety nie mamy kątka a ceny wynajmu mnie tak przerażają :o że łłłłłłłlooooo matko - nie cierpie Warszawy jest za droga No ale trochę się pocieszyłam i wcale Twoja wiadomość Madelaine nie jest za długa :D Myślę że gdybyśmy już mieli "zaklepany" dom to byłoby mi duchowo łatwiej .... choć minimalne ceny za pokój dla 2 osób to tak 500zł +inni lokatorzy... a jeszcze papu i takie tam ... na 1000zł pensji :o echhh ALE JAKOS MUSI BYĆ :D Wierz Madelaine my chyba też znudziliśmy się "chodzneim" lol A wesela nie zamierzamy wogóle robić - po prostu szkoda nam wydać kasy za którą będziemy mogli jakiś czas życ Zrobimy poczęstunek dla rodziców, sióstr, przyszywanego rodzeństwa i mojej cioci z wujkiem(bo mieszkają obok nas i nie da się ukryć lol ) więc to będzie bardzo skromne ... jeszcze może powiem by się zrzucili (tzn każdy przyniósł cos od siebie) to wogóle będzie super lol 8) kurczę......... ja już chcę by minął ten rok Odpowiedz Głowa do góry, napewno wam się uda zrealizować wszystkie mażenia. najwazniejsze aby być raze, wspierać się a wszystko będzie dobże. Odpowiedz ok 500 zl na samym poczatku....jesli chodzi o jedzenie....pozniej jak juz bylo lepiej to tak wszystko zamykalo sie w granicach 2000 ale to naprawde bylo pozniej, jak juz stanelismy na nogi Odpowiedz ups w pierwszym zdaniu mialam na mysli wlasny katek a nie konto bo super byloby gdybysmy dostali od kogos na starcie pelne konto do wykorzystania lol lol Odpowiedz Nianiu-Aniu my rowniez wszystkiego dorobilismy sie sami, no moze oprocz wlasnego kontka bo mieszkamy w polowie domku po babci, ale remonty i wszystko do domku kupilismy za swoje. Poczatek nasze wspolnej malzenskiej drogi byl taki ze znudzilo juz nam sie chodzenie ze soba i zapragnelismy byc juz tak na serio razem. Niestety wesele musielismy wyprawic sobie sami, bo rodzice nie sa az tak kasiasci. Zrobilismy male przyjecie na 30 osob i tez bylo przecudnie. Rodzice troche pomogli ale bardzo duzo musielismy wylozyc sami. Teraz jestesmy juz 1,5 roku po slubie i powoli urzadzamy nasze gniazdko. Na szczescie oboje pracujemy, ale ja studiuje zaocznie wiec trace na to mnostwo czasu i kasy. Sporo rzeczy bierzemy sobie na raty i powoli splacamy, ale dzieki temu mamy juz przyjemniejsze zycie Wszystkie rachunki oplacamy sami, wiec po odliczeniu jeszcze dodatkowych rat za sprzet jedna cala wyplata idzie od razu spowrotem do banku na przelewy za rachunki a z drugiej zyjemy. Pomimo 2 osob duzo wydajemy na jedzonko a jak tylko uda sie cos odlozyc robimy remoncik. Zyje nam sie powolutku bo wiadomo kazdy chcialby miec odrazu luksus ale cieszy nas kazda rzecz do ktorej dojdziemy sami. Bardziej to doceniamy anizeli bysmy wszystko dostali za darmo. Najwazniejsze ze bardzo sie kochamy i dzieki temu jestesmy szczesliwi. Czasami troche narzekam bo chcialabym juz miec wszystko gotowe, ale z drugiej strony i tak jestesmy szczesciarzami bo mamy swoje "cztery katy". Jednak z drugiej strony ciagle do czegos dazymy i dzieki temu wlasnie zycie ma sens i oczywiscie dla tego ze obok nas bije to "drugie serduszko" ktore kochamy i ktore tak bardzo nas kocha. Teraz zaczelismy marzyc o kolejnym serduszku, ale tym razem takim malenkim :D Aniu mysle ze jesli bardzo sie kochacie uda wam sie przetrwac nawet najtrudniejsze chwile. A jesli dojdziecie do czegos sami napewno bedziecie to doceniali i cieszyli sie z tego podwojnie. Powodzenia i pozdrawiam sorki ze sie tak rozpisalam Odpowiedz Niania-Ania - a myśleliście o pomieszkaniu jakiś czas jeszcze w akademiku? piszesz że na razie tak mieszkasz, a ja wiem z własnego doświadczenia, że się da na "lewo" jeszcze zostać w akademiku, tylko trzeba pogadać z kierownikiem i znaleźć osobę, na którą zamieszkasz... Przynajmniej u nas tak się dało pomieszkać na czyjąś kartę, nawet 2-3 lata po obronie. Nie wiem na jakich zasadach działają inne akademiki, ale na pewno w całej Polsce podobnie - mieszkasz i masz kartę mieszkańca ze zdjęciem. A jak mieszkasz już parę lat, to na pewno stosunki z kierownikiem i portierami sa na tyle bliskie, że nie bedzie problemu z zostaniem w swoim pokoju jeszcze jakiś czas. Pomyśl, jakies wyjście (tymczasowe) jest. Powodzenia! Odpowiedz No to i ja coś od siebie dodam. My też nie mieiśmy najłatwiejszego startu. Kiedy zaczynalismy wspólne życie(chodzi mi o slub) ja byłam już w ciąży. Nie miliśmy wesela a jedynie skromny obiad dla 20 osób w restauracjii. I wiesz co? było wspaniale!! Nie pochodzimy z bogatych rodzin i do wszystkiego musieliśmy dojść sami. Raz on nie miał pracy, potem nie miałąm jej ja. Wynajmowaliśmy w miarę tanie, małe mieszkania. Pomagali namm w tym znajomi. Wiesz znajomy znajomego i tak dalej. Urodziło sie dziecko. Przeprowadzka średnio co pół roku. Nie było słodko. Wieczny brak funduszy na podstawowe rzeczy, frustracja, bezsilnośc i złość. Mąż dorabiał gdzie mógł, ale wszystko to było mało. Mąż 2 razy zmianiał pracę. Za każdym razem na ciut lepszą. Potem kiedy córka miałą 2,5 roku ja poszłam do pracy. Nie trafiłam na dobrych ludzi, mam po nich koszmarne lęki jesli chodzi o pracę, ale dzięki temu zdązyliśmy wziąc kredyt mieszkaniowy. Wzieliśmy go w ostatniej chwili i jakby za wszelką cenę. Mieliśmy dośc przeprowadzek. Od ponad pół roku mamy własne M3. Obecnie pracuję Od dwóch miesięcy. Mam nadzieję że uda mi sie utrzymać ta pracę. Jest lepiej. Z czasem wiele rzeczy ułozyło sie na właściwych miejscach. Po cichu liczę że z półtora roku postaramy się o drugie dziecko. Grunt to nie omotać sie własnym strachem, tyle że to trudne zadanie. POwodzenia i pozdrawiam Odpowiedz kiedys moze nie wypadało,ale teraz słysze tu i ówdzie że coraz więcej młodych par decyduje się na ślub zrzutkowy,a goście cieszą się że mogą pomóc młodej parze na nowej drodze zycia :) Odpowiedz Wypada, wypada! Nie ma w tym nic zdrożnego. My mieliśmy, jak wiesz, zrzutkowe wesele i było naprawdę bardzo miło. Wszyscy mówili, że było super! Nasi goście naprawdę się cieszyli, że mogli nam dać coś z siebie. Odpowiedz juz mieliśmy taki pomysł - na ślub zrzutkowy :D no ale chyba nie wypada lol Odpowiedz Kup róż do policzków, będzie taniej i piekniej się poczujesz. A piekna inaczej spojrzysz na świat Juz wpraszam się na slub. Grunt to być optymistą, tak myślę. Powiem Ci tylkojeszcze coś - my nie raz bylismy w takiej sytuacji że wydawało mi się - nia ma odwrotu (chodzi mi tu o finanse), że nam braknie, że nie zapłacimy itd. I ZAWSZE zdrarzało się coś co pozwalało wybrnąć z sytuacji - a to jakaś robota zlecona, a to coś. I tak samo z weselam - macie trochę czasu, a nóż/widelec wydarzy się coś co da jakąś mozliwość? albo wpadniecie na genialny pomysł. Zycie pisze czasem takie scenariusze o jakich nam się nie sniło. Nie przejmuj się komórą. Odpowiedz Katarinka77 mówisz różu To musze przemyśleć czy ściany pomalować czy róż do buzi wystarczy lol :P ale biorąc z Ciebie przykład kupię do twarzy - bo tańszy lol A poważnie mówiąc oszczędzamy ile się da i na ile nam pozwolą .. np. złodzieje.. bo dziś skardziono mi komórkę i już dociera do mnie że będzie dobrze... zapraszam na nasz ślub :D prawdopodobnie 15. 07. 06 kościół -jeszcze nie znany pozdrawiam --- bezkomórkowiec lol lol lol Odpowiedz Aniu, bardzo chciałabym Cię pocieszyć. Nie martw się, na pewno się ułozy, może powoli ale na pewno. Zarówno wesele jak i maluteńkie przyjątko może być niesamowitym przeżyciem. To zależy od Was i Waszych najbliższych. Sam ślub jest najpiekniejszy. Ja zawsze myslałam ślub - ślubem ale dopiero wesele to będzie to!! Rzeczywiście to było to - ale gdyby go nie było nic by się nie stało, bo to właśnie sama uroczystość zaślubin okazała się zapierająca dech w piersiach. Co do kasy i utrzymania - nam też jest ciężko, mamy straszne problemy finansowe, nie możemy na nikogo liczyć. Ale powoli wychodzimy z długów i mam nadzieję że jakoś to się ułoży. Bardzo ważne jest dobre gospodarowanie kasą, pluję sobie teraz w brodę ile pieniędzy wydalismy bez sensu, bez przemyślenia. Ale tego na pewno się nauczysz. Życzę Ci powodzenia, dodaj trochę różu do swojej wizji.... nie wiem czy Cię pocieszyłam bo w sumie więcej napisałam o sobie.......ale rozumiem Cię. Bedzie dobrze. Musi być. Odpowiedz Oczywiście że i ja jako dziecko i podlotek lol bardzo chciałam miec piękny ślub i cudowne wesele :D chyba każda dziewczynka o tym marzy :P Ale zycie to nie marzena i wybieram większe dobro i większe szczęście - bycie z kimś mi najdroższym. Eh... a teraz mój miły przebąkuje coś o wyjeździe na pół roku za granicę by trochę zarobić - chyba jestem kapryśna kobietą - ale to też mi nie pasi :x - pół roku go nie wiedzieć :o juz trupem się czuję może nie wypali...... pozdrawiam :D Odpowiedz Uważam, że najeważniejsze jest to czego wy chcecie i jeśli wesele jest dla was nie ważne to nie musi go być :). Ja zawsze marzyłam o pieknym ślubie i weselu i tak miałam, a wy nie chcecie i też powinno tak być jak sobie wymyślicie :) Jestem z wami !!! Odpowiedz Ja zawsze chciałam mieć wyprawione tak sobie wymarzyłam jako mała dziewczynka i tak koszty i tak się jak Ty nie czujesz takiej potrzeby to Twoja wersja też będzie to Twój najpiękniejszy zawsze wazna jest są DWOJE się kochają i oboje tego chcą to musi być super. pozdrawiam lol Odpowiedz oooooo zegar jest na forum nie przestawiony :D u mnie jest po 22 a tu jeszcze 21... - wolę by była baybusowa pora lol Odpowiedz Marusia7 wiem że to niezapomniane przeżycie :D ale my nie rozważamy ewentualności wesele czy wczasy/podróż poślubna. U nas zaoszczędzone pieniążki poszły by na zapłacenie za mieszkanie i na inne bierzące wydatki. Więc jednak wolę miec za co żyć niż postawić się a się zastawić lol - bo te Polskie przysłowie by u nas się spełniło lol Może tak jak mówisz gdybyśmy zaczekali te 5 lat jak Wy to byśmy uzbierali - nawet na pewno i na wielkie wspaniałe weselicho lol ale wole bez wesela już niedługo co rano budzić się obok ukochanej osoby niż mieć wesele, ale czekać na te poranki kilka lat.... ja tak wolę :D i aurat weselem - a raczej jego brakiem wogóle się nie przejmuję nie ma to dla mnie większego znaczenia :D a teraz idę się myć i spać bo jutro o pobódka papa Odpowiedz Aniu niewiem czy to taki dobry pobraliśmy się po 5 latach bycia ze mówili "NIE RÓBCIE WESELA A ZA TO SOBIE GDZIEŚ WYJEDZIECIE".Ale sobie zaoszczędziliśmy i wyprawiliśmy wogóle nie jest takie przeżycie,że tego nie da się przeliczyć na nam też nikt nie to sobie Życzę powodzenia. Odpowiedz Pusiatkowa u nas chyba będzie podobnie z tymi 500 złotymi :D, niestety nie mamy kątka a ceny wynajmu mnie tak przerażają :o że łłłłłłłlooooo matko - nie cierpie Warszawy jest za droga No ale trochę się pocieszyłam i wcale Twoja wiadomość Madelaine nie jest za długa :D Myślę że gdybyśmy już mieli "zaklepany" dom to byłoby mi duchowo łatwiej .... choć minimalne ceny za pokój dla 2 osób to tak 500zł +inni lokatorzy... a jeszcze papu i takie tam ... na 1000zł pensji :o echhh ALE JAKOS MUSI BYĆ :D Wierz Madelaine my chyba też znudziliśmy się "chodzneim" lol A wesela nie zamierzamy wogóle robić - po prostu szkoda nam wydać kasy za którą będziemy mogli jakiś czas życ Zrobimy poczęstunek dla rodziców, sióstr, przyszywanego rodzeństwa i mojej cioci z wujkiem(bo mieszkają obok nas i nie da się ukryć lol ) więc to będzie bardzo skromne ... jeszcze może powiem by się zrzucili (tzn każdy przyniósł cos od siebie) to wogóle będzie super lol 8) kurczę......... ja już chcę by minął ten rok Odpowiedz Głowa do góry, napewno wam się uda zrealizować wszystkie mażenia. najwazniejsze aby być raze, wspierać się a wszystko będzie dobże. Odpowiedz ok 500 zl na samym poczatku....jesli chodzi o jedzenie....pozniej jak juz bylo lepiej to tak wszystko zamykalo sie w granicach 2000 ale to naprawde bylo pozniej, jak juz stanelismy na nogi Odpowiedz ups w pierwszym zdaniu mialam na mysli wlasny katek a nie konto bo super byloby gdybysmy dostali od kogos na starcie pelne konto do wykorzystania lol lol Odpowiedz Nianiu-Aniu my rowniez wszystkiego dorobilismy sie sami, no moze oprocz wlasnego kontka bo mieszkamy w polowie domku po babci, ale remonty i wszystko do domku kupilismy za swoje. Poczatek nasze wspolnej malzenskiej drogi byl taki ze znudzilo juz nam sie chodzenie ze soba i zapragnelismy byc juz tak na serio razem. Niestety wesele musielismy wyprawic sobie sami, bo rodzice nie sa az tak kasiasci. Zrobilismy male przyjecie na 30 osob i tez bylo przecudnie. Rodzice troche pomogli ale bardzo duzo musielismy wylozyc sami. Teraz jestesmy juz 1,5 roku po slubie i powoli urzadzamy nasze gniazdko. Na szczescie oboje pracujemy, ale ja studiuje zaocznie wiec trace na to mnostwo czasu i kasy. Sporo rzeczy bierzemy sobie na raty i powoli splacamy, ale dzieki temu mamy juz przyjemniejsze zycie Wszystkie rachunki oplacamy sami, wiec po odliczeniu jeszcze dodatkowych rat za sprzet jedna cala wyplata idzie od razu spowrotem do banku na przelewy za rachunki a z drugiej zyjemy. Pomimo 2 osob duzo wydajemy na jedzonko a jak tylko uda sie cos odlozyc robimy remoncik. Zyje nam sie powolutku bo wiadomo kazdy chcialby miec odrazu luksus ale cieszy nas kazda rzecz do ktorej dojdziemy sami. Bardziej to doceniamy anizeli bysmy wszystko dostali za darmo. Najwazniejsze ze bardzo sie kochamy i dzieki temu jestesmy szczesliwi. Czasami troche narzekam bo chcialabym juz miec wszystko gotowe, ale z drugiej strony i tak jestesmy szczesciarzami bo mamy swoje "cztery katy". Jednak z drugiej strony ciagle do czegos dazymy i dzieki temu wlasnie zycie ma sens i oczywiscie dla tego ze obok nas bije to "drugie serduszko" ktore kochamy i ktore tak bardzo nas kocha. Teraz zaczelismy marzyc o kolejnym serduszku, ale tym razem takim malenkim :D Aniu mysle ze jesli bardzo sie kochacie uda wam sie przetrwac nawet najtrudniejsze chwile. A jesli dojdziecie do czegos sami napewno bedziecie to doceniali i cieszyli sie z tego podwojnie. Powodzenia i pozdrawiam sorki ze sie tak rozpisalam Odpowiedz A tak wogóle to mam dzisiaj lepszy nastrój :) tylko popsułam sobie go z lekka robiąc rozrachunek ( wracając z kurczakiem na obiad - to on mnie tak natchnął lol ) z tego ile będziemy musieli miesięcznie wybulić - za żarło /w minimalnej wersji/, mieszkanie /wynajęcie/, bilety, telefon... to troszke mnie to przeraziło... Powiedzcie jako doświadkczone gosposie lol jak dużo Wam "schodziło" na rzeczy bierzące (w Polsce) pozdrowionka :D Odpowiedz Dziękuję Wam bardzo :D Pusiatkowa- szczęścia w małżeństwie i przetańczonego wesela! :D lol no i gratuluje zamążpójścia :D Odpowiedz niemartw sie ania, najwazniejsze ze sie kochacie, pieniadze jakos dadza sie zorganiozowac.... u mnie bylo ta ze mialam 17,5 roku jak sie przeprowadzilam do narzeczonego....wlasciwie wtedy byl jeszcze moim chlopakiem.... mama na poczatku sie nie zgadzala, a jak sie zgodzila to jakos nam nie pomagala, kuba ( chlopak) pracowal ja sie uczylam...oszczedzalismy kazdy grosz...czasem bylo ciezko...ale moze wlasnie dlatego ze bylo ciezko wiedzielismy ze chcemy byc razem ze mozemy na sobie polegac... zareczylismy sie....sytuacja sie poprawiala...ja dostawalam rente rodzinna po tacie wiec ona starczala na mieszkanie... a po pol roku udalo nam sie wyleciec tutaj, teraz mieszkamy w Seattle jakos udalo nam sie wynajac mieszkanie...oboje pracujemy i uczymy sie....teraz mam 19 lat i wlasnie jutro biore slub.... i jestem z nas dumna bo udalo nam sie i byla to tylko nasza zasluga...nikt nam nie powiem bo gdybym wam nie pomogl.... glowa do gory, milosc wszystko potrafi, tylko mysl pozytywnie i przyciagaj do siebie wszystko to co pozytywne podrawiam Odpowiedz Hej Niania-Ania, u mnie to bylo tak ze poznalam mojego meza przez net, ja mieszkalam w innym miescie oddalonego o 1500 mil, po roku spotkalismy sie, i postanowilam przeniesc sie do NY, jednak na poczatku bylo nam troche ciezko, nie mowie pod wzgledem finansowym bo pieniadze raz sa a raz ich nie ma, ale psychicznie mi bylo ciezko bo zostawilam siostre z ktora bardzo dlugo mieszkalam a ja tylko mam w usa. wiec pierwsze miesiace byly pelne tesknoty, w tedy doswiadczylam co to przejmuj sie ze nie ma kto wam pomoc, bo my jestesmy w takiej samej sytuacji, ale jestemy dumni z tego co mamy ze sami na to ciezko zapracowalismy, a ty wychodzisz za maz dopiero za rok, moze wyjazd wakacyjny poprawi twoj stan finansowy, moze bedziesz miala wiecej dochodow, jest takie przyslowie ktorego zawsze sie trzymam '' Umiesz liczyc, licz na siebie" tzrmaj sie i nie zalamuj bo tzreba byc dobrej myli, pozdrwiam Odpowiedz Odpowiedz na pytanie
Nie wiedziałam co mi jest ale nie podobało mi się to. - Cleo wszystko oki - spytała Jess a ja pokręciłam głową i pobiegłam do toalety i zwymiotowałam. - Cleo wybacz że pytam ale czy ty czasami nie jesteś w ciąży- spytała jess a mnie aż zemdliło.
corobic Dołączył: 2013-03-02 Miasto: Liczba postów: 16 2 marca 2013, 10:53 Nie wiem jak to wszytko opisać. Nie chcę współczucia, żalu chcę oceny kogoś z zewnątrz... może jakiejś rady jak to więc zacznę od tego że jestem z moim X od pięciu lat. On już na początku bardzo dużo przeżył aby być ze mną. (kłopoty z moim byłym) Przez ten czas bardzo go pokochałam, a on mnie. Nie wyobrażamy sobie dalszego życia oddzielenie. Marzę o ślubie z nim i dzieciach, nie chcę innego faceta, on nie chce innej dziewczyny. Chociaż kłutnie są jak w każdym związku, dajemy radę je przetrzymać. Poza tym wiem że mogę mu ufać i ZAWSZE na nim polegać. Kocham go i serce pęka mi teraz w pół. Mam nawet myśli że skoro nie możemy być razem to nie chcę dalej żyć...A więc sytuacja jest taka. Ja mieszkam sama z moją mamą w wielkim domu pod miastem. Tata zmarł gdy miałam 12 lat i od tego czasu dziś mam 23 lata mieszkamy same z mamą która ma lat 60. Na swój wiek dobrze się trzyma ale nie wyobrażam sobie kiedyś jej zostawić tu samej bo wiem że nie poradzi sobie psychicznie jak i finansowo utrzymać tak dużego domu. Czuję że jest to mój obowiązek być z Nią i chcę z Nią być. Nie czuję się do tego zmuszona. Uważam że skoro ona zajmwała się mną i po śmierci taty starała się by nie zabrakło mi niczego to moją powinnością w zgodzie z własnym sumieniem byłoby po ślubie zamieszkać z nią, wspierać. Mieć na oku. Mój tata zawsze chciał żebym została tu w rodzinnym domu z tą myślą wybudował poddasze na którym mogłabym zamieszkać z męzem stworzyc osobne wejście/kuchnie/ mieszkanie. I tu pojawia się problem ponieważ mój X mieszka ze swoimi rodzicami na wsi w piętrowym domu, rodzice mają małe gospodarstwo i też zawsze chcieli aby mój X w przyszłości miał tam mieszkać na drugim piętrze ze swoją żoną. X nie chce słyszeć aby mieszkać kiedyś u mnie, a ja nie dopuszczam myśli by mieszkac u niego w domu z jego rodzicami którzy wiecznie we wszystko się wtrącają, buntują X na swoją stronę... wzbudzili w nim poczucie że musi się nimi zająć i ma tam zamieszkać z nimi chociaż jego rodzice mają dopiero 45 lat, są młodzi zdrowi jest ich dwoje... a moja mama jest sama, nie ma w nikim innym oparcia, do tego 60 lat na karku... Wczoraj po dwóch tydodniach zawieszenia naszego związku stwierdziliśmy że nie ma dla nas żadnego wyjścia... Rozmawialiśmy w aucie do rana... pierwszy raz tak na prawdę zdając sobie sprawę z tego jaka ta sprawa jest poważna. X powiedział mi że już dawno by mi się oświadczył, chciał się ożenić ale wie że nie ma rozstrzygnięcia tej sprawy z domami i to go blokuje.... oboje ryczeliśmy jak woły... do niczego słusznego nie doszliśmy... postanowiliśmy tylko znowu się rozstac i zobaczyć jak życie się bedzie toczyć osobno, co zmieni czas... ale czas nic tu nie zmieni i ja to wiem... serce łamie mi się w pół dlatego że wiem o tym że albo on albo żaden. Choć w życiu już wiele przeżyłam (śmierć taty, a wiec utrata bliskiej osoby) nie wyobrażam sobie stracić JEGO! A on mówi że nie wyobraża sobie życia bezemnie. Zaraz oszaleję... widzę jedyne wyjście... dla mnie życie się kończy i właśnie tego bym chciała... Nigdy nie zgodzę się na mieszkanie z teściami... tymbardziej że mam swój dach nad głową... dom przepisany w testamęcie przez tatę mnie... a w nim 60letnią matkę która potrzebuje opieki. Bardzo go kocham :( a on mówi że kocha mnie... nie wiem co zatem robić... skoro ten problem stoi pomiedzy nami... Uważam że skoro tak bardzo mnie kocha i nie wyobraża sobie życia bezemnie powinien zgodzić się wiedząc jaka jest sytuacja na zamieszkanie u mnie... on tak nie uważa... Edytowany przez corobic 2 marca 2013, 10:58 Dołączył: 2010-02-23 Miasto: Międzyrzec Podlaski Liczba postów: 4714 2 marca 2013, 11:44 dla mnie to dziwne, niby sie kochacie a sie rozstajecie z takiego powodu. Pierwszy poważny problem,a wy zamaisat jakos dojśc do porozumienia i się jakoś dogadac, to sie poddajecie. To wszystko pokazuje że nie barzo sie kochacie skoro nie mozecie razem pokonać problemu. Po drugie wszystko on musi, wszystko musi byc po Twojej stronie. Dlaczego uważasz że jego siostra powinna sprzedac dom który sobie buduje, to chyba nie jest Twoja sprawa. A ty mówisz że powinna go sprzedać i zamieszkać z rodzicami a Twój X pownien u Ciebie Dołączył: 2006-07-10 Miasto: Brighton Liczba postów: 1054 2 marca 2013, 11:50 ja także uważam, że jeśli na prawdę Cię kocha powinien zrozumieć Twoją sytuacje, bo bez dwóch zdań jesteś w gorszej sytuacji jeśli chodzi o Twoją mame, która jest starszą samotną osobą, na Twoim miejscu też bym chciała mieszkać z nią i on powinien to zrozumieć, ma dwoje rodziców, którzy są jeszcze młodzi...dziwna sprawa moim zdaniem... corobic Dołączył: 2013-03-02 Miasto: Liczba postów: 16 2 marca 2013, 11:55 dla mnie to dziwne, niby sie kochacie a sie rozstajecie z takiego powodu. Pierwszy poważny problem,a wy zamaisat jakos dojśc do porozumienia i się jakoś dogadac, to sie poddajecie. To wszystko pokazuje że nie barzo sie kochacie skoro nie mozecie razem pokonać problemu. Po drugie wszystko on musi, wszystko musi byc po Twojej stronie. Dlaczego uważasz że jego siostra powinna sprzedac dom który sobie buduje, to chyba nie jest Twoja sprawa. A ty mówisz że powinna go sprzedać i zamieszkać z rodzicami a Twój X pownien u Ciebiewłaśnie nie powiedziałam tego... powiedziałam że nikt nie może im nic narzucić... ewelka16 2 marca 2013, 11:57 Smutne. Tak naprawdę ja bym dążyła do tego, aby być szczęśliwa. Swoją drogą, ty masz 23 lata, twój facet ile? Powiedzmy, że też te 23-24 i nadal się rodziców słucha? Chociaż. Co ja gadam. Na wsi są inne reguły. Ja bym się z nim rozstała, mówię Ci to szczerze, znam tyle historii jak to rodzice na wsi rozbijali małżeństwa dzieci... Taka prawda, moherki latają do kościoła, a w domu zięć nie ma prawa głosu, bo mamusia wie lepiej. Przykro mi. Ale ja bym się rozstała. Edytowany przez ewelka16 2 marca 2013, 12:07 Dołączył: 2012-01-08 Miasto: Kraków Liczba postów: 2217 2 marca 2013, 11:58 A według mnie - może to brutalnie zabrzmi - nie kochacie siebie nawzajem tak naprawdę. Gdyby tak było, bylibyście w stanie rzucić wszystko dla siebie. Ty jesteś pod wpływem mamy, on pod wpływem rodziców. Mentalnie jesteście dziećmi. A dzieci nie moga stworzyć stabilnego Wasza miłość była tak wielka, odeszlibyście od obojga rodziców i stworzyli WŁASNY dom. Nie mówię tutaj, że macie porzucić rodziców i odciąć się od własnych korzeni. Ale wystraczy pomoc mamie w finansach (wspominasz, że nie będzie jej stać na utrzymanie wilekiego domu) oraz odwiedzanie swoich rodziców, aby nie czuli się dojrzeć i stworzyć dobry związek trzeba odciąć pępowinę. I Twoją i Twojego partnera. Dołączył: 2012-06-19 Miasto: Katowice Liczba postów: 3656 2 marca 2013, 12:05 nainenz napisał(a):Coś mi tu śmierdzi...skoro tak strasznie Cie kocha, to powinien zamieszkać z Toba. Z tego co piszesz, mama jest sama...ma tylko Ciebie, a jego rodzice są oboje. Miłosć to kompromisy...a on tak normalnie zgodził się na rozstanie...a może wspólna rozmowa z jego im sytuacje...jesli nie zrozumieja to sa bez serca ewelka16 2 marca 2013, 12:09 Bubusia166 napisał(a):A według mnie - może to brutalnie zabrzmi - nie kochacie siebie nawzajem tak naprawdę. Gdyby tak było, bylibyście w stanie rzucić wszystko dla siebie. Ty jesteś pod wpływem mamy, on pod wpływem rodziców. Mentalnie jesteście dziećmi. A dzieci nie moga stworzyć stabilnego Wasza miłość była tak wielka, odeszlibyście od obojga rodziców i stworzyli WŁASNY dom. Nie mówię tutaj, że macie porzucić rodziców i odciąć się od własnych korzeni. Ale wystraczy pomoc mamie w finansach (wspominasz, że nie będzie jej stać na utrzymanie wilekiego domu) oraz odwiedzanie swoich rodziców, aby nie czuli się dojrzeć i stworzyć dobry związek trzeba odciąć pępowinę. I Twoją i Twojego na wsi inaczej się żyje. Uwierzcie. Rodzice tak manipulują dziećmi, rozbijają związki. To nie to, co w miastach. Tam jest inna mentalność. Wiem co mówię, sama byłam "w środku" takiej rodzinki ze wsi. Byłam w związku z chłopakiem ze wsi, a jak z nim zerwałam, to nawet nie chce sobie przypominać, co było. Rodziny tam się wspierają, co oznacza tyle, że po zerwaniu dostałam masę dziwnych telefonów, gróźb, po prostu taka tam jest mentalność... Dołączył: 2012-10-30 Miasto: Wrocław Liczba postów: 316 2 marca 2013, 12:09 Mama nie utrzyma sama tak wielkiego domu? to niech go sprzeda i kupi sobie mieszkanko w którym będziecie ją bardzo często odwiedzać i pomagać. Nie radziłabym też mieszkać u teściów. Najlepiej na swoim, nikt się Wam nie będzie wtrącał. chunky 2 marca 2013, 12:11 haneczka19011988 napisał(a):moim zadaniem rodzice zyc wiecznie nie beda a ty zostawisz partnera na cale zycie przez nich mama ma 60 lat młoda jego rodzice sobie poradza najlepiej wynajmijcie razem gdzie indziej na jakies 5 lat a potem zdecydujecie co dalej mysle ze do twojej mamyProblemem nie jest tu gdzie zamieszkac tylko ze on nie chce odejsc od rodzicow, wiec na wynajecie czegos tez sie nie zgodzi. Zreszta jak ona cos wynajmie z nim i tak bedzie musiala pomagac fiansowo mamie bo przeciez napisala ze mama nie dalaby rady utrzymac tak duzego domu sama. Jestes jeszcze mloda, teraz wydaje sie ze to wielka milosc, ale co to za milosc skoro on nawet nie potrafi zrozumiec w jak ciezkiej sytuacji jestes. Moja mama ma 57 lat i nigdy nie pozwolilabym jej zostac samej. Jego rodzice sa mlodzi, maja siebie i jeszcze corke , ktora bedzie mieszkala bliziutko wiec sa strasznymi egoistami starajac sie na sile zatrzymac Twojego chlopaka. W tej sytuacji powinno sie wybrac mniejsze zlo a ewidentnie widac ze on nie potrafi tego przeanalizowac, po co Ci taki maminsynek, ktory jak marionetka jest sterowany przez swoich rodzicow? Poczekaj na prawdziwego, dojrzalego faceta, ktory nie bedzie sie bal Toba "zaopiekowac" Edytowany przez chunky 2 marca 2013, 12:12 chunky 2 marca 2013, 12:15 jooogusia napisał(a):Mama nie utrzyma sama tak wielkiego domu? to niech go sprzeda i kupi sobie mieszkanko w którym będziecie ją bardzo często odwiedzać i pomagać. Nie radziłabym też mieszkać u teściów. Najlepiej na swoim, nikt się Wam nie będzie wtrącał. A ty bys sprzedala dom, ktory ma dla Ciebie az tak wielka wartosc sentymentalna?? Nie jest ona tutaj w podbramkowej sytuacji aby decydowac sie na taki krok, a zreszta gdzie na wsi sa bloki z mieszkaniami??Opuściłem rodzinę, ponieważ zakochałem się w kimś innym. W tym czasie byłem od 6 lat żonaty z Martą i wychowywaliśmy razem 4-letniego syna Antka. Któregoś dnia przyszedłem do pracy i po prostu straciłem głowę. Nowa menadżerka, Klaudia, spodobała mi się od pierwszego wejrzenia. Zrozumiałem wtedy, że nigdy tak naprawdę nie kochałem mojej żony. To okropne […] W ich rodzinnych domach zawsze ktoś jest, a młoda para potrzebuje intymności. Cześć... Mamy z chłopakiem duży problem. Dobrze nam jest ze sobą i naprawdę nie mogłam na nikogo lepszego trafić. Czasami mi się wydaje, że jest aż za dobrze, bo ciągle chciałabym się do niego przytulać, a może nawet coś więcej. Chyba nie ma w tym nic dziwnego w tym wieku? Mamy już po 18 lat, więc na gimnazjalistów nie trafiło. Wiemy skąd się biorą dzieci i jesteśmy odpowiedzialni. Jak na swój wiek, to nawet bardzo. Ale wiecie co? To wszystko jest bardzo utrudnione. Mieszkamy oboje ze swoimi rodzicami i gdzie mamy się spotykać? Ja już nie mam pomysłów, a naprawdę się kochamy. Od początku było pod górę. Pamiętam jak moja mama nas przyłapała i potem miałam w domu awanturę. Weszła do mojego pokoju, a chłopak był we mnie wtulony. Na łóżku. Jej się to nie mieści w głowie, bo przecież jestem jej małą córeczką. Zachowała się tak, jakby nas nakryła na seksie, a tylko obok siebie leżeliśmy. Od tego czasu on rzadko u nas bywa i nawet się nie dziwię. Boi się mojej matki. Ojca też, bo chociaż mało mówi, to widać, że coś mu nie pasuje. Według nich nie powinnam mieć jeszcze chłopaka, a na pewno nie być z nim tak blisko. Byliśmy razem w kinie na maratonie filmowym, skończyło się to późno w nocy, a wcale nie chcieliśmy się rozchodzić do domów. Pocałował mnie i jakoś tak się potoczyło, że poszliśmy w krzaki i wiedzie, co to oznacza. Wtedy liczyło się tylko to, żeby mieć święty spokój i rozładować napięcie, ale teraz to jest dla mnie upokarzające. Zachowaliśmy się jak jacyś bezdomni albo zboczeńcy. Całe szczęście, że nikt nas nie przyłapał i nie zadzwonił na policję, bo wtedy już naprawdę byłoby źle. Ja wiem jak to głupio brzmi, ale jeśli nie w krzakach, to gdzie my możemy być ze sobą blisko? Nasze domy odpadają, na hotele więcej nas nie stać, nikt nam mieszkania nie użyczy. Ja już nie wiem, jak to ma dalej wyglądać. Matura dopiero za rok, potem może nam się uda gdzieś wyjechać. Ale nikt normalny tak długo nie wytrzyma. Póki jest ciepło, to jeszcze można pojechać do jakiegoś lasu albo w nocy pójść do parku. Ale co potem? Nie będę się z nim kochała, jak spadną wszystkie liście i ktoś mógłby nas zobaczyć, albo jak śnieg spadnie. Tylko mi nie mówcie, że w takim razie seksu ma nie być. Nie jestem jakąś gimnazjalistką, która robi to dlatego, że ktoś ją namówił. Ja naprawdę tego chcę, bo kocham tego chłopaka. Inni jakoś nie mają takich problemów. Zawsze znajdą chwilę, kiedy są razem w domu, u jednego lub drugiego. U nas się tak nie da. Moja mama pracuje w domu i ciągle tu jest, u niego są siostry. Nawet myślałam ostatnio, żeby zrezygnować z pójścia na wesele kuzynki. Rodzice by wtedy wyjechali i on mógłby do mnie przyjść. Na to się nie zgodzili. Ciekawe, jak to ma dalej wyglądać. Nie chcę już chodzić po krzakach, jak jakaś nienormalna, a czasami nie da się nad tym zapanować. Jak jest ciśnienie, to trzeba coś z nim zrobić. Po wszystkim czuję się beznadziejnie, bo kto to widział... Czy ktoś ma taki problem? Jak sobie z tym radzicie? Aneta To kiedy powinnam się pierwszy raz zakochać i z kimś się spotykać? Może po studiach? A najlepiej po trzydziestce, jak już będę na siebie zarabiała, miała własne mieszkanie i tak dalej? Naprawdę nie wiem, w jakim oni świecie żyją. Kiedyś mi opowiadali, że spotkali się jeszcze w liceum, ale już zmienili wersję. Tylko dlatego, że boją się o mnie. Oni w tamtych czasach byli oczywiście mądrzejsi i tylko chodzili za rączkę. Na pewno nic więcej nie robili. Jakoś im w to nie wierzę... Może już nie mam awantur tylko z tego powodu, że z kimś się spotykam, ale miło wcale nie jest. „Znowu do niego idziesz?” - słyszę ciągle takie pretensje. A dlaczego miałabym nie iść? To jest dla mnie ktoś bardzo bliski i jak się jest w związku, to chyba wypadałoby się odwiedzać. Ich zdaniem to nie jest konieczne. Wystarczy, jak porozmawiamy telefon (byle nie za długo, bo szkoda na to pieniędzy). Gdybym nie miała takiego strasznego pecha, to spotykalibyśmy się u niego. Ale tam to też nie jest możliwe. Ja za chwilę oszaleję, bo czasami mamy na coś ochotę i nic nie możemy zrobić. U niego w domu nie chodzi o to, że rodzice mają coś przeciwko. Raczej o warunki, bo to jest większa rodzina. Salon jest rodziców, w drugim pokoju mieszka mój chłopak, a w trzecim jego dwie siostry. Zawsze ktoś tam jest i nigdy nie można być pewnym, czy nie wpadnie bez zapowiedzi do pokoju. Musimy bardzo uważać i to jest naprawdę bardzo frustrujące. Tylko raz mieliśmy pełną swobodę, jak oboje nakłamaliśmy, że jedziemy ze znajomymi do domu koleżanki i tam spędzimy weekend. Tylko raz mieliśmy tyle czasu dla siebie i nikogo na głowie. Prawda jest taka, że złożyliśmy się na hotel i byliśmy tam tylko we dwoje. Nie wiem jak sobie radzą inni, ale ja już nie mam pomysłu. U mnie nie można, u niego się nie da i teraz widujemy się tylko poza domami. W parku, kinie albo włócząc się po centrum handlowym. Jak przyjdzie zima, to już w ogóle nam się kontakt urwie. A powiem szczerze, że ja potrzebuję czasami bliskości. Nie jesteśmy już dziećmi i wiadomo, że zdarza nam się coś więcej. Tylko teraz to już w ogóle nie ma gdzie. Wstyd się przyznać, ale ostatnio nie wytrzymaliśmy i trzeba było to zrobić w parku... Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Byłam z innym mężczyzną, kiedy rozstałam się z moim ukochanym, ale nie byłam szczęśliwa w tym związku. I to tym razem ja zraniłam tego chłopaka, ale próbowałam go pokochać, zapomnieć o tamtym. Nawet mi się udało, ale na krótko. Z nim nie było tego samego uczucia, co z każdym innym;/ I potrafię sobie wymazać tego faceta zStrony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2009-08-14 18:44:23 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Temat: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemprowadzę podwójne życie,mam partnera z którym jestem dobrych parę lat,i wspaniałego faceta którego poznałam parę msc temu i dla którego straciłam głowe,lecz on tak jak ja jest zajęty chcielibyśmy bardzo być ze soba bez ukrywania się lecz w grę wchodzą nasze dzieci,nie chcemy im zabierać rodziców,ale bez siebie też nie potrafimy żyć,los płata nam figle spotkaliśmy sie w nieodpowiednim miejscu i czasie,wiem że to miłość mojego życia moja bratnia dusza,rozum mówi że powinnam się wycofać a serce lgnie do niego,każda decyzja będzie boląca,mam tylko cichą nadzieję że los połączy nasz drogi kiedyś tam,bo skoro to takie silne uczucie powinno przetrwać wszytsko,dobre i złe chwile .........strasznie to wszytsko skomplikowane i ciężka każda decyzja 2 Odpowiedź przez kocur1507 2009-08-14 19:42:08 kocur1507 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-07-19 Posty: 150 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem współczuje, okropna sytuacja...no niby żadne wyjście nie jest dobre, ale bycie z facetem z którym jesteś z przyzwyczajenia to na dłuższą mete i tak skończy sie porażką...tak to już jest, że "lepsze" zawsze było wrogiem "dobrego" i teraz, kiedy już poznałaś mężczyzne bez którego nie możesz żyć, ciężko Ci będzie być z tym pierwszym tylko ze względu na dzieci, a i one z czasem będą widzieć, że między Wami nie jest dobrze... 3 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-14 20:05:22 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemtak,ale wiesz ja sama zostalam w wieku14lat bez mamy,bo rodzice się rozwiedli,i w sumie nie wiem czy bym nie wolała żeby mama jednak była mimo wszytsko,ciężko sie żyje w ten sposób,ale to dla niego codziennie wstaje chce mi sie życ i czekam i odliczam dni na spotkanie z nim przy nim wszytsko jest inne piękne i kolorowe,a co dalej będzie tego nie wiem 4 Odpowiedź przez kocur1507 2009-08-14 20:18:13 kocur1507 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-07-19 Posty: 150 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemno może ciężko sie tak żyje, kiedy rodzice nie są razem, ale moim zdaniem to kwestia chęci i organizacji wiadomo, że to nie to samo co cała rodzina w komplecie ale moim zdaniem to lepsze niż rodzina w komplecie i ktoś jeszcze na dokładke... 5 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-14 20:21:35 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemno napewno,ale skoro jestem szczęśliwa choć chwile czy mam rezygnować ze swojego szczęścia??????????? 6 Odpowiedź przez kocur1507 2009-08-14 20:25:30 kocur1507 Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-07-19 Posty: 150 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemno to właśnie pisze, że moim zdaniem nie powinnaś i chociaż teraz wydaje sie to trudne to myśle, że z biegiem czasu wyda Ci sie to dobrym rozwiązaniem i nie będziesz żałować swojej decyzji jednak ona należy do Ciebie 7 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-15 11:12:59 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemwiesz próbowałam i sie nie udało chciałam odejść ale serce pękało mi z bólu,nie potrafilam złapać oddechu,duszę się bez niego 8 Odpowiedź przez LoveIsPain 2009-08-18 11:36:09 LoveIsPain Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-18 Posty: 1 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem kaszmirka napisał/a:wiesz próbowałam i sie nie udało chciałam odejść ale serce pękało mi z bólu,nie potrafilam złapać oddechu,duszę się bez niegoHej. Wiem co czujesz, mam to samo chociaż u mnie sytuacja wygląda inaczej. Oboje się kochamy, oboje chcemy ale rozum mówi jeszcze troche, kilka miesięcy to naprawdę mało- może to tylko zauroczenie. Nie podejmuj pochopnych decyzji;) 9 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-18 13:47:49 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemno ciężko jest na razie zostawie wszytsko jak jest czas pokaże co i jak 10 Odpowiedź przez suzz 2009-08-18 13:53:10 suzz Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-05-03 Posty: 450 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemPoddaj sprawę czasowi.. On pokaże Wam wszystko... Bądź dobrej myśli i nie rezygnuj z kogoś, kto jest Twoim życiem. 11 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-18 14:03:55 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemjejku jak ja Ci dziękuję ktoś wkoncu mnie poparł i rozumie co się czuje i myśli,chcę być z nim mimo wszystko,a czas pokaże dokładnie,nigdy nie wiadomo co komu pisane,pozdrawiam i dziękuję za wsparcie 12 Odpowiedź przez suzz 2009-08-18 14:10:44 suzz Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-05-03 Posty: 450 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem Nie wolno nam rezygnować z ważnych wartości życiowych..zwłaszcza z miłości... Troszkę egoizmu nikomu nie zaszkodzi.. pomyśl czasem o sobie o o własnym szczęściu. O Rodzinie oczywiście nie wolno zapominać, ale Ty sama dla siebie też musisz być ważna. 13 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-18 14:17:01 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemkochana dodajesz mi skrzydełłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł chce mi się żyć kochać i być kochana 14 Odpowiedź przez suzz 2009-08-18 14:27:20 suzz Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-05-03 Posty: 450 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemLos leży w Twoich rękach... Pomyśl o tym, co będzie za kilkanaście lat.. kiedy Twoje dzieci zaczną układać sobie życie i zakładać Rodzinę... Nikt nie chce być sam.. Nikt nie powinien być sam 15 Odpowiedź przez koma5 2009-08-18 15:51:50 Ostatnio edytowany przez koma5 (2009-08-18 15:53:30) koma5 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-07 Posty: 3,244 Wiek: 50+ Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem hopeforlife napisał/a:Los leży w Twoich rękach... Pomyśl o tym, co będzie za kilkanaście lat.. kiedy Twoje dzieci zaczną układać sobie życie i zakładać Rodzinę... Nikt nie chce być sam.. Nikt nie powinien być sam Hopeforlife...coś bajdurzysz, sorry...Kaszmirka ma męża/partnera, nie jest sama...Kaszmirko, spodobały Ci się wypowiedzi hoperforlife, bo utwierdzają Cie w tym, że ten facet jest w porządku wobec Ciebie i za chwile porzuci swoją świeżo zaślubioną żonę i wróci do co z Twoim związkiem? Skoro kochasz tak bardzo, to powinnaś oznajmić to swemu obecnemu partnerowi i odejść od niego. Odejść i czekać.... 16 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-18 15:56:34 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemgdyby wszystko było prostsze życie nie było by takie skomplikowane,nie wiem może brakuje nam odwagi w tym wszystkim,nie wiem jest jak jest,ważne że mam choć chwile radości i szczęścia,nie chcę nikogo krzywdzić i dlatego te tajemnice 17 Odpowiedź przez koma5 2009-08-18 16:32:48 koma5 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-07 Posty: 3,244 Wiek: 50+ Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem nie chcę nikogo krzywdzićI przestaniesz wobec tego spotykać sie z tym swoim wymarzonym??...aby nie krzywdzić jego żony, dziecka...No, kaszmirko, powiedz? 18 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-18 16:45:40 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemwiesz nie potrafie próbowałam wiele razy,ale czulam się jakbym nie istniała nie potrafiłam złapać oddechu dusiłam się,jakby mnie nie było,na chwile obecną nie potrafie zrezygnować z niego 19 Odpowiedź przez koma5 2009-08-18 17:35:55 koma5 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-07 Posty: 3,244 Wiek: 50+ Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem...no to nie pisz, że nie chcesz nikogo krzywdzić... 20 Odpowiedź przez suzz 2009-08-18 18:40:22 Ostatnio edytowany przez hopeforlife (2009-08-18 18:47:38) suzz Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-05-03 Posty: 450 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem Z byciem samemu miałam na myśli to, gdyby Kaszmirka odeszła od swojego męża. Ma partnera, ale nie jest z nim samotna... A co złego w tym, że dwoje ludzi pragnie razem być?Może lepiej nie będę się wypowiadać w tym temacie...Pozdrawiam i przepraszam jeśli namąciłam i źle coś ma co nikogo potepiać za zachowanie. Każdy jest taki a nie inny. Miłość nie wybiera... Tak jak napisałam wcześniej, czas pokaże co z tego się z tym, że żona tego mężczyzny cierpi. Nie ma idealnego wyjścia z sytuacji... 21 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-18 20:33:19 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemwszystko ok hopeforlife każdy ma swoje zdanie jest jak jest mimo czy ktoś osadzi to tak czy tak ja i tak zrobie swoje,pozdrawiam ciepło 22 Odpowiedź przez zuzia 2009-08-22 20:50:34 zuzia Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-22 Posty: 150 Wiek: 36 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem kaszmirka napisał/a:no ciężko jest na razie zostawie wszytsko jak jest czas pokaże co i jakkaszmirko a co jesli sie to wyda i stracisz wszystko? moze lepiej nie zwlekaj z podieciem decyzji. 23 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-25 11:42:02 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemzuzia z każdej strony próbuje jakoś to poukładać,odejść ale na sama myśl serce mi pęka na pół,wszytsko zaczyna mnie przerastać,jestem a tak jakby mnie nie było,juz sama nie wiem co mam robić,zaczynam wariować 24 Odpowiedź przez zuzia 2009-08-25 12:42:33 zuzia Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-22 Posty: 150 Wiek: 36 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemnie mozesz czekac z podieciem takie cos przewaznie predzej czy pozniej wychodzi na jaw w najmniej odpowiedniej chwili,a wtedy moze sie okazac ze stracilas naprawde wszystko! powinnas chyba usiasc z twoim kochanym i szczeze z nim porozmawiac,co dalej za nim to sie jeszcze nie wydalo. 25 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-25 15:55:48 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemwiesz kochana dużo debatujemy,ale niestety nie możemy być ze sobą,kochamy się ale nie możemy być ze sobą,ja nie mogłabym patrzeć jak on się zadrecza tym że nie widzi się z synkiem i wiem że skrzywdziłabym go tym ze nie ma go na codzień 26 Odpowiedź przez zuzia 2009-08-25 18:12:08 zuzia Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-22 Posty: 150 Wiek: 36 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemnie gniewaj sie ale wy chyba tak naprawde nie wiecie czego chcecie,moze podoba wam sie taki uklad?skoro tak to czekaj az sprawa sie sama mowisz ze tak lepiej,ale nie wiem czy warto tak kciuki zeby jakos sie to wszystko poukladala 27 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-08-26 19:22:54 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemczas pokaże co będzie dalej jeżeli nam pisane bycie razem tak będzie,na chwile obecną nie moge nic zmienić więc zostawiam tak jak jest pozdrawiam zuzia i dziękuję 28 Odpowiedź przez mirelcia2000 2009-09-02 13:50:43 mirelcia2000 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-02 Posty: 8 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemCzytałam twoją historę! Czasami myślę że mnie szczęście opusciło ale jak czytam wasze historię to mam nadzieje na lepsze jutro. Miłość to tylko słowo ale to uczucie dla którego warto być żyć i śnić a bez niego człowiek ma pustke i żal. W życiu mówiono mi idż za głosem serca, kieruj się uczuciami.... Tylko mi brakuje rozsądku 29 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-09-02 17:34:20 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-17 22:07:21) kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem niestety nic nie jest łatwe a miłość nie zawsze jest łatwa,glowa do góry trzymaj się"W życiu trzeba robić to co się kocha, z tymi, których się kocha" 30 Odpowiedź przez majorka 2009-09-12 09:55:13 majorka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-06 Posty: 660 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem Kaszmirka sama dobrze wiesz, że rozumiem Cie w 100% tylko, że w Naszej histori nie ma dzieci... o tyle o ile łatwiej... ja bym chyba to zostawiła biegowi wydarzeń... tak jak Ty mi powiedziałaś co ma byc to będzie... jakieś przeznaczenie jest nam pisane... trzeba byc cierpliwym... to uczucie Cie pewnie nie minie skoro jest takie mocne wiec trzeba wierzyc ze jakos sie ułozy.... 3mam mocno kciuki :* "Każda kobieta zasługuje na to aby być czyjąś księżniczką 24 godziny na dobe, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku" - pamiętajcie o tym :* 31 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-09-12 10:35:58 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemdokładnie trzeba cieszyć się chwilą co ma byc to bedzie,nie ma co sie codziennie zastanawiać i smucic bo naprawde można się wykączyć nie potrafie z niego zrezygnować i chcę być przy nim blisko wspierać go w ciężkich chwilach bo ma ciężki okres,jestem też jego przyjacielem,a przyjaciół w potrzebie się nie opuszcza,dużo siły życze Ci kochana 32 Odpowiedź przez Anemonne 2009-09-12 11:06:12 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2009-09-12 11:07:04) Anemonne 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-08 Posty: 10,422 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem Po pierwsze: nie rozumiem, jak po kilku miesiącach znajomości z tym człowiekiem możesz być pewna, że to mężczyzna Twojego życia, bratnia dusza itp. Po kilku miesiącach to jeszcze jest silne zauroczenie, dajesz się ponieść fali hormonów i różnych innych związków chemicznych, które mieszają Ci w mózgu. W tym stanie człowiek nie myśli trzeźwo i zazwyczaj nie używa rozumu (oczywiście nie mam tu na celu Cię obrazić, chodzi mi o rozgraniczenie serce-rozum).Po drugie: jeśli już jesteś pewna że to z nim chcesz być, a nie z ojcem Twoich dzieci, moim zdaniem lepiej dla wszystkich będzie jeśli rozejdziesz się z dotychczasowym partnerem i będziesz z tym, w którym jesteś zakochana. Moi rodzice również się rozeszli kiedy byłam dzieckiem, i szczerze Ci powiem, że wtedy poczułam pewną ulgę - widywanie rodziców oddzielnie i raz na jakiś czas jest lepsze, niż dorastanie w rodzinie, w której ewidentnie widać, że nie ma miłości między rodzicami i że są oni ze sobą wreszcie po trzecie: jaką masz pewność, że nawet jeśli Ty odeszłabyś od męża/partnera, to on - ten drugi - odszedłby od swojej partnerki? Postępuj ostrożnie, bo możliwe, że okaże się, że jego nie stać na tak duży i poważny krok. 33 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-09-12 11:22:15 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemna pewno masz rację,ale w tym momencie ja już sama nie wiem co robić,więc wole zostawić to biegowi czasu 34 Odpowiedź przez Anemonne 2009-09-12 11:28:44 Anemonne 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-09-08 Posty: 10,422 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemTo dobrze - czas pozwala wiele zrozumieć i sobie poukładać. W sumie trochę szkoda, że w takim układzie oszukujecie swoje rodziny, ale z drugiej strony domyślam się, że nie jest to łatwa sytuacja. Życzę Ci, żebyś odnalazła równowagę pomiędzy sercem i rozumiem - a to trudna sztuka 35 Odpowiedź przez kaszmirka 2009-09-12 12:23:58 Ostatnio edytowany przez Agatka (2009-12-17 22:11:44) kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem dziękuje nie jest łatwe,ale w sumie myślę że nic nie dzieje się bez powodu dlaczegos musieliśmy się spotkać i poczuć to co czujemy,a z czasem mam nadzieję że wszystko bedzie jasne i tak jak powinno być,wiem że to nie fer wobec naszych partnerów,ale tylko przy sobie mamy szczęściestaram się walczyć z sercem bo rozum mówi co innego a serce się wyrywa w jego stronęużyj opcji "edytuj", gdy chcesz coś dopisać - Agatka/moderator 36 Odpowiedź przez kaszmirka29 2009-12-13 01:17:47 kaszmirka29 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-12 Posty: 25 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemżycie jest tylko chwilą cieszmy sie nią 37 Odpowiedź przez oliwcia1621 2009-12-16 16:50:51 oliwcia1621 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-16 Posty: 39 Wiek: 23 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem Miałam podobną sytuację,owszem mimto to,jestem z innym mężczyzną i mamy synka,ale o wiele wczesniej z młodzieńczych lat ciągle mam w głowie mojego byłego chłopaka,nasze drogi sie rozeszły gdy wyjechał do dużego miasta w celu zatrudnienia się w firmie,strasznie to przeżywałam,nie chciałam żeby tam pojechał,ale utrzymywalismy kontakt telefoniczny mimo ze był 2 razy w swojej rodzinnej miejscowości nie spotkalismy sie,byliśmy w ten czas bardzo załuje,ze wczesniej nie odwzajemniałam jego uczucia,tylko wręcz chamsko miałam go jako "zabawkę"odczułam cios dopiero,gdy wyjechał,samotność odczuwałam dziesięciokrotnie,obwiniałam się,dopiero wtedy zrozumiałam co straciłam,jak bardzo go kocham kiedyś stwierdzilismy,że powinniśmy być razem mimo tego,ale on ma juz kobietę i dziecko i chyba los nas juz nie z tego wnioskuje,że człowiek uczy sie na błędach,nie chce go spotkać bo wiem,że skończyłoby sie to niepotrzebnym romansem...chociaz tak często o nim myśle i chciałabym bym blisko niego dzieli nas 500km...może kiedyś go spotka, prawie się nie kontaktujemy a jego widuję tylko na Naszej Klasie.. >>>**Moje Uczucia,Moja Sprawa-Moje Życie ... Moja Zabawa!!=) 38 Odpowiedź przez kaszmirka29 2009-12-16 21:41:41 kaszmirka29 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-12 Posty: 25 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemto faktycznie smutna historia,widzisz i zastanawiasz sie co by było gdyby,ja wole choć przez chwile nie myslec o niczym,dziękuje za post 39 Odpowiedź przez gretchen 2009-12-16 22:03:06 gretchen Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-16 Posty: 24 Wiek: 35 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem Moim zdaniem kaszmirko powinnaś słuchać głosu serca. Z kim jesteś szczęśliwa i przy kim czujesz się prawdziwą i wartościową kobietą. Na dłuższą metę ciężko jest prowadzić podwójne życie, bo wczesniej czy później wszystko wychodzi. Dlatego najlepiej jest posłuchać serca. Czasem kogoś kochać, to znaczy mieć odwagę pozwolić mu odejść... 40 Odpowiedź przez agnieszka616 2009-12-17 17:44:51 agnieszka616 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-12 Posty: 35 Wiek: 24 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemKaszmirko, udzielasz się na forum dużo i mądrze, jak wiesz korzystam z Twoich rad każdego dnia. Jesteśmy mądre, wiemy jak żyć i postępować, by było dobrze, ale wiemy patrząc obiektywnie na czyjeś sprawy. Prawda? Ale nie o tym chciałam pisać. Czytałam dużo Twoich wypowiedzi ale nie wiem jak Twój partner (ten nieoficjalny) podchodzi do sytuacji? Czy on myśli o byciu z Tobą? 41 Odpowiedź przez kaszmirka29 2009-12-18 18:01:15 kaszmirka29 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-12-12 Posty: 25 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemkochana chcielibyśmy bardzo być ze soba czujemy i rozumiemy się świetnie,ale mamy dzieci którym nie chcemy psuć dzieciństwa,wiesz na pewno może się to wydać śmieszne ktoś pomyśli to po co się spotykacie skoro ranimy swoje rodziny,ja jednak jestem zdania że zostawiam sprawy samym sobą czas pokaże dzieci szybko rosną jeżeli okaże się to silnym i prawdziwym uczuciem to może kiedyś przy kominku będę mu kapcie na drutach robiła ciesząc się tak naprawdę nim i mam nadzieję że nikt nie będzie cierpiał,jak na razie cierpimy tylko my że nie możemy być tak naprawdę ze sobą 42 Odpowiedź przez hana 2009-12-26 16:02:00 hana 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-12 Posty: 923 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razem Kaszmirko wiem co czujesz,Twoja historia jest też moją...To się poprostu dzieje i nikomu nie życzę bólu z miłości. Człowiek żyje po to, aby kochać. Jeśli nie kocha-to nie żyje... 43 Odpowiedź przez kaszmirka 2010-02-10 21:39:36 kaszmirka Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-08-14 Posty: 208 Wiek: 29 Odp: dlaczego kochamy ,a nie potrafimy być razemdokładnie widzę że takich historii jak moja jest wiele,każda przechodzi swoje chwile smutku i radości,i każdej brakuje sił na prawidłowe decyzję pozdrawiam Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź kZfnxaF.